Biuletyny Bractwa

Biuletyny Bractwa 9 listopada 2012 wyświetleń: 1601

Biuletyn Bractwa św. Józefa nr 11.

VII Międzynarodowe Spotkania Rodzin. Mediolan 2012

PRACA ZASOBEM DLA RODZINY (Katecheza VI)


Katecheza biblijna

1. Niewiastę dzielną któż znajdzie? W portrecie odmalowanym w Księdze Przysłów praca kobiety nabiera pierwszorzędnej wagi w ekonomii domu i rodziny. Kobieta, uosobienie mądrości ludzkiej i zarazem boskiej, poprzez swoją pracę wyraża twórczy geniusz całej ludzkości. Bowiem przymioty przypisywane tu kobiecie mogą posiadać wszystkie osoby obdarzone poczuciem odpowiedzialności za rodzinę i pracę.

Portret ten przedstawia kobietę idealną, żyjącą w rodzinie, w której panują dobre stosunki wewnętrzne. W Izraelu, ufny w zdolności organizacyjne i umiejętności praktyczne żony, mąż mógł oddać się profesji sędziego, zastrzeżonej dla ludzi mądrych, na ogół starszych, którzy mądrość tę nabyli z wiekiem. Ten podział obowiązków domowych i zawodowych rzuca światło na istotne znaczenie obopólnej zgody męża i żony w rozplanowaniu zajęć obojga: każda ze stron powinna starać się, żeby ta druga mogła jak najlepiej ujawniać swoje talenty. Społeczeństwo ze swej strony musi zapewnić rodzinie wszelkie możliwe wsparcie, by małżonkowie mogli swobodnie i odpowiedzialnie wybrać właściwą dla siebie pracę. Także dzieci, wraz z ojcem, wychwalają matkę i jej przymioty. Ten obraz rodziny, z pewnością wyidealizowany, jest nam ofiarowany jako model, z którego możemy czerpać inspirację i bodźce. Przykładna rodzina żyje w bojaźni Bożej i w Nim pokłada ufność. Dobrostan, jakim się cieszy i w którym rozpoznaje dar Boży, zachowują i dowarto-ściowują codzienne pracowite zabiegi. Kobieta czuje odpowiedzialność spoczywającą na jej barkach i nie szczędzi sił, by wypełnić powierzone sobie zadania. Swoją postawą zaprasza każdego z nas, byśmy przyjmowali odpowiedzialność za własne czyny, ale także do tego, byśmy otoczyli opieką wszystkich członków rodziny i zadbali o życie społeczne, przyczyniając się do wspólnego dobra. Dary i przymioty osobiste są zarazem odpowiedział-nością wobec Boga i bliźnich. Myśl biegnie ku przypowieści o talentach danych każdemu, aby je pomnażał (por. Mt 25,14-30).

2. Wstaje, gdy jeszcze jest noc. Wstawanie kobiety przed świtem i praca w nocy obrazują gorliwość, która wyklucza wszelkie formy lenistwa. Jej pracowitość, nie dopuszczająca zaniedbań, zostaje dodatkowo podkreślona w tekście, gdzie zauważa się, iż kobieta «bada bieg spraw domowych; nie jada chleba lenistwa». Każdy człowiek jest wezwany do nieustannego czuwania, żeby nie ulec pokusie lenistwa, uchybiając obowiązkom i odpowie-dzialności, która na nim spoczywa. Portret kobiety idealnej, której obce jest wszelkie nieróbstwo, jest ikoną osoby, która nie boi się trudu i poświęceń, bo wie, że nie traci sił na próżno, gdyż jej wysiłek ma sens. Istotnie, swoją pracą zaspokaja potrzeby rodziny, a nawet może wspomagać ubogich i żebrzących. Przykład ten, wciąż aktualny, każe nam zastanowić się nad życiem rodzinnym. Wśród obowiązków, za które jest odpowiedzialna rodzina, jest też umiejętność otwarcia się na potrzeby innych, tak bliskich, jak i dalekich. Troska o biednych jest jedną z najpiękniejszych form miłości bliźniego, jakie rodzina może przeżywać. Świadomość, że swoją pracą pomaga się komuś, kto nie ma wystarczających środków do życia, umacnia zaangażowanie i podtrzymuje na duchu. Z drugiej strony, dawać to, co się ma, komuś, kto nie ma nic, dzielić się własnym bogactwem z ubogimi, znaczy wiedzieć, że wszystko to, co otrzymaliśmy jest łaskę, i że nasz dobrobyt jest w każdym razie darem Bożym, którego nie powinno się zatrzymywać dla siebie, gdyż muszą z niego korzystać i inni. Tak postępując wspieramy sprawiedliwość społeczną i przyczyniamy się do wspólnego dobra, kwestionujemy egoistyczny użytek czyniony z bogactwa i zwalczamy postawę obojętności wobec tegoż wspólnego dobra.

3. Otwiera usta z mądrością. Charakterystyczną cechą idealnej rodziny jest wstrzymywanie się od plotkowania. O czym rozmawia się w rodzinie? Jaki jest ton tych rozmów? Czar kobiety sportretowanej w Księdze Przysłów polega również na tym, że ona «otwiera usta z mądrością, na języku jej miłe nauki». Należy do zadań rodziców nauczyć dzieci czynić dobro i unikać zła, a także właściwie pojmować przykazanie miłości Boga i bliźniego. Spójne z tymi zasadami życie rodziców umacnia i poświadcza prawdę ich nauczania, tym bardziej, gdy chodzi o czynienie dobra i życie miłością. Model człowieka, który żyje tym, czego naucza, jest zawsze fundamentalny i - zwłaszcza dzisiaj - zachowuje całą swoją niezrównaną skuteczność.

Współczesna komunikacja często bywa spaczona: rzuca się lekkomyślnie słowa i stwierdzenia, nie biorąc żadnej odpowiedział-ności za konsekwencje tych wypowiedzi. Osoba odpowiedzialna szuka prawdy w faktach i mówi to, czego jest pewna. Mądrość biblijna zaprasza do odrzucenia kłamstwa i unikania próżnych słów. Słuchając Słowa Bożego rodzina chrześcijańska przyjmuje na siebie wielką odpowiedzialność dawania mu wiernego świadectwa, przy czym powinna unikać zbytecznych słów, które mogłyby przyćmić przesłanie.

W społeczeństwie, gdzie spaczona i kłamliwa komunikacja jest powodem tak wielu cierpień i nieporozumień, rodzina może stać się kontekstem sprzyjającym wychowaniu w szczerości i prawdzie. Przyznawanie się do popełnionych błędów, prosząc o wybaczenie i przyjmując za nie konsekwentnie odpowie-dzialność, reprezentuje styl życia bynajmniej nie spontaniczny, do którego trzeba wychowywać dzieci już od wczesnego dzieciństwa.

Przemawiając mądrze, idealna kobieta ma «na języku... miłe nauki». Mądrość przemowy polega na oddaniu głosu dobru (miłe nauki), unikając wypowiedzi jedynie krytycznych, które burzą dialog w rodzinie. W tym celu trzeba pozwolić, aby Słowo Boże, które oświeca i ubogaca jakość komunikacji, uczyniło życie rodzinne bardziej zgodnym z Ewangelią.

4. Do dnia przyszłego się śmieje. Życie rodziny i kobiety w rodzinie nie jest tak łatwe i osiągalne, jak się wydaje sądząc z idealnego obrazka Księgi Przysłów. Tam na przykład, gdzie kobieta jest zmuszona pracować podwójnie, w domu i poza domem. Jest bardzo ważne, tak pod względem praktycznym, jak i uczuciowym, żeby małżonkowie dzielili między siebie zadania wychowawcze i współpracowali w pracach domowych. Niezwykle cenna dla wielu rodzin, zwłaszcza dzisiaj, jest obecność dziadków, których wkład w życie rodziny bywa jednak zbyt często niedoceniany i nadmiernie wykorzystywany.

Urok kobiety, która ufnie patrząc w przyszłość wzywa nas do pokładania nadziei w przyszłości, jest bardzo aktualny. Pomimo trudów codziennego życia wiele rodzin jest autentycznym znakiem nadziei dla naszego społeczeństwa. Cnota nadziei ma swoje źródło w ufnym zawierzeniu Opatrzności Bożej.

Każdej żonie i matce należy się wdzięczność: «Z owocu jej rąk jej dajcie - wzywa Księga Przysłów - niech w bramie chwalą jej czyny». Praca w domu, wychowanie dzieci, opieka nad starszymi i chorymi ma wartość społeczną dużo wyższą od wielu rodzajów pracy zawodowej, nawet tych dobrze płatnych. Niezastąpiony wkład kobiety w budowę rodziny i w rozwój społeczeństwa wciąż jeszcze czeka na adekwatne uznanie jego wartości i waloryzację.

Rodzina jest kontekstem kształtowania licznych cnót, jest też szkołą wdzięczności za bezinteresowny wkład wysiłku i miłości rodziców. Nauczenie się mówić «dziękuję» wcale nie jest oczywiste, a jednak jest absolutnie konieczne.

«Dar i odpowiedzialność to dwumian, w którym zawiera się praca rodziny i każdego jej członka. Wszyscy są wezwani do tego, by rozpoznawać dary otrzymane od Boga, by dzielić swoje dary z innymi i doceniać także ich dary. Każdy jest odpowiedzialny za życie innych: swoją pracą zapewnia dobrobyt wszystkim członkom rodziny i może wspierać też potrzebujących. Gdy żyje się w ten sposób, uczucia i więzi rodzinne przekraczają wąski krąg samej rodziny, co pozwala dostrzec w każdym mężczyźnie i kobiecie braci i siostry, którzy są wszyscy dziećmi tego samego Ojca.

Słuchanie Magisterium

Praca jest zasobem dla rodziny w dwojakim sensie: jest mianowicie źródłem utrzymania i rozwoju rodziny a jednocześnie miejscem, w którym realizuje się solidarność pomiędzy rodzinami i pokoleniami. Nauczanie Kościoła sugeruje, że praca i rodzina pozostaję we wza-jemnej relacji. Jaki zresztą moglibyśmy sobie wyobrazić model społeczeństwa bez rodziny która korzysta z jego owoców i poprzez doko-nywane wybory rodzicielstwa ukierunkowuje dalszy jego rozwój? Laborem Exercens ukazuje korelację, jaka istnieje pomiędzy pracą a ro-dziną, i przypomina nam, że «Rodzina jest bo-wiem równocześnie wspólnotą, która może istnieć dzięki pracy i jest zarazem pierwszą wewnętrzną szkołą pracy dla każdego człowieka».

Praca i rodzina

Praca stanowi podstawę kształtowania życia rodzinnego, które jest naturalnym prawem i powołaniem człowieka. Te dwa kręgi wartości - jeden związany z pracą, drugi wynikający z rodzinnego charakteru życia ludzkiego - muszą łączyć się z sobą prawidłowo i wzajemnie się przenikać. Praca jest poniekąd warunkiem zakładania rodziny, rodzina bowiem domaga się środków utrzymania, które w drodze zwyczajnej nabywa człowiek przez pracę. Praca i praco-witość warunkują także cały proces wychowania w rodzime właśnie z tej racji, że każdy «staje się człowiekiem» między innymi przez pracę, a owo stawanie się człowiekiem oznacza właśnie istotny cel całego procesu wychowania. Oczywiście, że wchodzą tutaj w grę poniekąd dwa znaczenia pracy: ta, która warunkuje życie i utrzymanie rodziny - i ta, poprzez którą urzeczywistniają się cele rodziny, zwłaszcza wychowanie; tym niemniej te dwa znaczenia pracy łączą się z sobą i dopełniają w różnych punktach. W całości należy przypom-nieć i stwierdzić, iż rodzina stanowi jeden z najważniejszych układów odniesienia, wedle których musi być kształtowany społeczno-etyczny porządek pracy ludzkiej. Nauka Koś-cioła zawsze poświęcała tej sprawie szczególną uwagę, a w dokumencie niniejszym także wypadnie nam jeszcze do tego powrócić. Rodzina jest bowiem równocześnie wspólnotę, która może istnieć dzięki pracy i jest zarazem pierwszą wewnętrzną szkołą pracy dla każdego człowieka.                     [LaboremExercens, 10]

PYTANIA DLA PARY MAŁŻEŃSKIEJ
1.    Czy dziękujemy Panu za pracę, która pozwala nam utrzymać naszą rodzinę?
2.    Jaka relacja istnieje między naszym życiem zawodowym a powołaniem małżeńskim i rodzicielskim?
3.    Czy oboje uczestniczymy w pracach domowych i wychowaniu dzieci?

PYTANIA DLA GRUPY RODZINNEJ 1.    Czy w świecie pracy zachodzą przypadki nierównego traktowania mężczyzn i kobiet, a także kobiet niezamężnych i zamężnych?
2.    Jaką rolę wychowawczą mogą odgrywać rodzina, szkoła i parafia w kształtowaniu w młodzieży pracowitości i odpowiedzialności społecznej?
3.    Jak możemy przywrócić poczucie solidarności w świecie pracy? Jaką pomoc może dać Kościół?

Ogłoszenia:

  1. 18 września 2012 – godz. 18.15 – Nabożeństwo do św. Józefa;                                                                                                     18.30 – Eucharystia;                                                                                                                                                                            19.30 – spotkanie Bractwa.
  2. 23 września 2012 – niedziela bracka

 

Chiara Luce Badano (1971 - 1990)

Chiara Badano urodziła się 29 października 1971 roku w miejscowości Sasello na północy Włoch. Była jedynym i upragnionym dzieckiem Marii Teresy Caviglia i Ruggero Badano po 11 latach oczekiwań. Jak wyznali później rodzice, jej przyjście na świat pozwoliło im lepiej zrozumieć głębię i łaskę sakramentu małżeństwa. Dziewczynka wzrastała w atmosferze głębokiej miłości i żywej wiary.

Przełomowe znaczenie w jej życiu miało spotkanie z Ruchem Focolari, gdy miała zaledwie 9 lat. Powiedziała potem, że zapragnęła jeszcze mocniej „budować nowy świat oparty na jedności i miłości”. Nigdy osobiście nie spotkała założycielki ruchu – swej imienniczki Chiary Lubich, ale utrzymywała z nią bliski i stały kontakt listowny. Założycielka nazywała ją „Chiara Luce”, czyli „jasne światło” lub „Klara światło”.

Jako fokolarynka przyszła błogosławiona posta-nowiła żyć tylko dla Jezusa, rozpoznawać Go w każdym napotkanym człowieku i kochać go tak jak On ukochał ludzi, oddając za nich życie. Na różne sposoby starała się dać odczuć innym swą miłość. Przekazywała np. swe pieniądze dla potrzebujących dzieci w Afryce, gdzie pracował jej znajomy, a podczas spotkań najmłodszych członków Ruchu pomagała innym dzieciom żyć jednością i miłością. Z biegiem lat zaczęła się czuć szczególnie odpowiedzialna za niewierzą-cych, uważając, że ich powinna kochać najbardziej, gdyż „nie mają radości i nie wiedzą, że Bóg je kocha”.

Dziewczyna codziennie chodziła na Msze św. Gdy pewien jej znajomy, uważający się za niewierzącego, zapytał ją, dlaczego taka piękna, elegancka, młoda dziewczyna chodzi codziennie do kościoła, dodając, że on sam nie wierzy w Jezusa i nigdy Go nie widział, odpowiedziała: „Ja też Go nigdy nie widziałam. Teraz widzę Go w panu”.

W 1985 roku rodzina przeniosła się do Savony, co początkowo wywołało pewien bunt w nastolatce, a nawet kryzys w jej stosunkach z rodzicami. Miała też trudności w nauce i m.in. powtarzała jedną z klas. A jednak przezwyciężyła te trudności i wkrótce znów była radosną, piękną dziewczyną, która dbała o siebie, lubiła dobrze wyglądać i elegancko się ubierać, śpiewać i tańczyć, grała w tenisa, jeździła na rowerze i na nartach, marzyła o karierze dziennikarki lub stewardessy.

Gdy miała 17 lat ciężko zachorowała. Podczas gry w tenisa odczuła ostry ból ramienia. Dość szybko zaczęły się nawroty bólu, który stawał się coraz dotkliwszy; przyszła diagnoza: nowotwór kości z przerzutami. Początkowo nie przeraziło to dziewczyny, co więcej potrafiła nawet znaleźć dobre strony w nieszczęściu. „Choroba przyszła w odpowiedniej chwili, gdyż zaczęłam się 'gubić'. (…) Nie potraficie sobie wyobrazić, jaki mam dzisiaj kontakt z Bogiem… Tę chorobę Jezus dał mi w odpowiedniej chwili, zesłał mi ją, abym na nowo Go odnalazła” – pisała do znajomych.

Przez pewien czas Chiara miała nadzieję, że wyzdrowieje, ale gdy po pierwszej chemioterapii straciła włosy zrozumiała, że jej stan jest bardzo ciężki. Nie zmieniło to jednak jej usposobienia i radości życia. Osoby, które odwiedzały ją w szpitalu, a potem w domu, czuły się obdarowane i wzbogacone sposobem, w jaki kontaktowała się z Jezusem i jej miłością do ludzi.

Choroba rozwijała się bardzo szybko – paraliż nóg sprawił, że dziewczyna wkrótce przestała chodzić. Ale niebawem stwierdziła: „Gdybym miała wybierać między możliwością chodzenia a pójściem do nieba, bez wahania wybrałabym to drugie. Teraz interesuje mnie tylko to. Chcę pójść do Jezusa”. Im bardziej zbliżała się do niej śmierć, tym częściej mówiła, że będzie to dla niej „uroczystość zaślubin”. Prosiła rodziców i przyjaciół: „Nie płaczcie po mnie. Ja idę do Jezusa, by zacząć inne życie”.

Jeszcze przed śmiercią wyraziła zgodę na przeszczepienie jej rogówek i – jak powiedziała jej matka – był to ostatni akt miłości do ludzi z jej strony. Ostatnie słowa skierowała do swojej mamy: „Ciao. Bądź szczęśliwa, bo ja nią jestem”. Zmarła w chwilę potem 7 października 1990 roku. Beatyfikowana 25 września 2010 roku. Wspomnienie liturgiczne 29 października.

 

 

aktualizowano: 2014-06-02
cofnij drukuj do góry