Biuletyny Bractwa

Biuletyny Bractwa 21 marca 2018 wyświetleń: 1391

Droga Krzyżowa.

Piąty tydzień Wielkiego Postu.

 

Mówisz mi, Panie, że Twoja Droga Krzyżowa to coś więcej niż wydarzenie, które miało miejsce dwa tysiące lat temu. Pokazujesz, że to coś więcej niż nabożeństwo w kościele, na które raz czy drugi pójdę w Wielkim Poście. Przeżyję chwilę wzruszenia, obdarzę Cię roztargnionym współczuciem, a potem wrócę do swoich, ważniejszych spraw, do „prawdziwego” życia.

Proponujesz, abym w stacjach Drogi Krzyżowej ujrzał historię mojego małżeństwa, mojego ojcostwa, macierzyństwa. Abym przypatrywał się Tobie, dźwigającemu krzyż i naśladował Cię wśród ludzi, z którymi żyję na co dzień. Czy tego chcę, czy nie, w życiu nie uniknę cierpienia. W małżeństwie, w rodzinie, w pracy, w szkole – nigdzie nie uniknę cierpienia.

 

STACJA I – Jezus skazany na śmierć

K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 „Ty nie potrafisz nic porządnie zrobić”. „Nic nie umiesz załatwić”. „Bo ty zawsze jesteś taka”. „Wszystko zawsze popsujesz”.

 „Nic”, „nigdy”, „zawsze”, „wszystko” – oto słowa, których jak ognia trzeba się wystrzegać w małżeństwie, gdy przychodzą trudniejsze chwile. To słowa oskarżające, przekreślające drugą osobę, odbierające jej motywację do starań, aby było lepiej, aby coś zmienić. Kiedy tak mówię, robię wszystko, aby podkopać przyszłość mojego małżeństwa.

 Kiedy tak mówię, skazuję moje małżeństwo na szarzyznę i bylejakość. Kiedy tak mówię, skazuję Jezusa na śmierć.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA II – Jezus bierze krzyż

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Gdy miara cierpienia wydaje się przekraczać już moje siły, mogę próbować uciec. W alkohol, w Internet, w życie towarzyskie, w ulubione programy telewizyjne. Do pubu, do baru, na ryby, na działkę, do kumpli, do koleżanek, byle dalej od rodziny, byle dalej od obowiązków, byle dalej od wymagań, od prozy życia.

 Ale mogę też przyjąć szarą codzienność i próbować nadać jej sens. Mogę zarabiać na życie, robić pranie, gotować obiad, sprzątać mieszkanie, robić zakupy, nie traktując tego jak dopustu Bożego i kary za grzechy, lecz czyniąc to z uśmiechem, z miłością do najbliższych.

 Chrystus-Sługa, ten, który w Wieczerniku umył uczniom nogi, pokazuje drogę wyjścia z pułapki codziennej szarości. To droga służby, to droga poświęcenia swoich sił dla dobra moich bliskich, to droga dźwigania krzyża codziennego wysiłku. Mogę uciec od krzyża, ale mogę też wziąć go na swoje ramiona jak Jezus – i tak odnaleźć sens i radość życia.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA III – Jezus upada po raz pierwszy

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Pierwsza sprzeczka, pierwsze złe słowo, pierwsze krzywe spojrzenie, pierwsza refleksja że moja druga połówka potrafi być nie tylko aniołem…

 Oto chwila prawdy dla naszej dojrzałości. Bo można się obrazić i od tej pory szukać okazji do odegrania się, do pokazania: „jak ty mnie tak, to ja tobie tak”. Można pozostać na poziomie zasady „Oko za oko, ząb za ząb”. Ale można też dać małżonkowi szansę powrotu. Zamiast zaostrzać konflikt, można go łagodzić, można okazać cierpliwość, wyrozumiałość, choć w środku wszystko aż kipi ze złości.

 Oto okazja, aby w chwili upadku ukochanej osoby nie wdeptać jej w ziemię, lecz podać rękę i pomóc wstać.

 Jeśli nasza miłość sięga aż tak daleko, możemy być spokojni o przyszłość naszego małżeństwa.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA IV – Jezus spotyka swoją Matkę

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Jaką jesteś matką? Czy życie i dobro twego dziecka jest dla ciebie ważniejsze od twojej kariery zawodowej, urody, wygodnego, dostatniego życia?

 Maryja przyjęła nowe życie w chwili, gdy po ludzku patrząc wszystko przemawiało przeciwko takiej decyzji. Nie kalkulowała, co z tego będzie miała, czy jej się to opłaci, co na tym zyska. Nie patrzyła na to, że poczęte dziecko zagraża jej życiu, że może zostać ukamienowana za to, że poczęła zanim zamieszkałą z mężem. Urodziła Jezusa w brudnej stajni, w ubóstwie; aby ratować jego i swoje życie musiała uciekać z kraju. Potem mądrze Go wychowywała, a kiedy dorósł – nie zatrzymywała na siłę przy sobie, tylko towarzyszyła w misji zbawienia świata. Pozostała przy Nim do końca, aż po Krzyż, a na końcu przygarnęła do serca jego sponiewierane ciało.

 Kto przygarnie sponiewierane ciała ponad 20 milionów nienarodzonych polskich dzieci, zamordowanych przez ich rodziców w ciągu ostatnich 50 lat?

 Matko – bądź sobą! Nie zabijaj w sobie normalnych odruchów, nie niszcz naturalnej miłości do swego dziecka. Nie odbieraj życia, lecz dawaj je, a następnie towarzysz swemu dziecku mądrą, pełną poświęcenia, wymagającą miłością.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA V – Szymon pomaga Jezusowi nieść krzyż

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Jakim jesteś mężem? Wiecznym chłopcem, lekkoduchem, któremu udało się zauroczyć dziewczynę, twoją obecną żonę - i na tym się skończyło? Czy jesteś przy niej tylko wtedy, gdy jest lekko, łatwo i przyjemnie?

 Czy twoja żona ma w tobie oparcie? Czy jesteś dla niej jak Szymon Cyrenejczyk dla Jezusa? Czy dajesz jej poczucie bezpieczeństwa? Czy wzmacniasz jej poczucie wartości? Czy szanujesz ją za drugi etat w domu: gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie, za tysiące innych czynności, których nie widać, ale bez których nie da się normalnie żyć? Czy jesteś głową rodziny? Nie panem i władcą wydającym rozkazy, lecz tym, który wysłuchawszy zdania domowników podejmuje najlepszą decyzję dla dobra rodziny i bierze za nią odpowiedzialność?

 Jakim jesteś ojcem? Biologicznym dawcą życia, czy kimś więcej? Czy wprowadzasz dzieci w świat wartości, ucząc je czym jest prawda, miłość, sprawiedliwość, honor? Jak często bierzesz do ręki zeszyty szkolne swoich dzieci? Jak często z nimi rozmawiasz, by poznać ich wewnętrzny świat, marzenia, aspiracje? Czy wiesz, jakie oglądają programy telewizyjne, jakie odwiedzają strony internetowe, jakie czytają książki, z kim się przyjaźnią? A może wolisz im rzucić na odczepnego kilka groszy, by sobie w ten sposób kupić „święty spokój”?

 Jeden drugiego brzemiona noście! – wzywa św. Paweł. Mężu i ojcze – nie uchylaj się, nie uciekaj; weź na swoje barki krzyż twojej żony i twoich dzieci. Bądź prawdziwym mężczyzną – weź odpowiedzialność za ich życie.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA VI – Weronika ociera twarz Jezusowi

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Żeby wyjść z wrogiego tłumu, przebić się przez kordon żołnierzy i wytrzeć z twarzy Jezusa krew i pot, trzeba było nie lada odwagi.

 Małżeństwo też wymaga odwagi.

 Skąd ta skłonność młodych do odsuwania małżeństwa w czasie, do kalkulowania, do wchodzenia w związki na próbę, które nieuchronnie kończą się wzajemnym poranieniem, a i tak niczego nie pomagają sprawdzić?

 Skąd ta schizofrenia, która każe brać ślub w kościele i chrzcić dzieci, a jednocześnie na co dzień żyć tak, jakby Boga nie było?

 Dziś odwagę zastąpiła zuchwałość. Trzeba nie lada zuchwałości, by powiedzieć Bogu: „Tobie nic do naszego małżeństwa, do naszej rodziny. Nie potrzebujemy Cię”.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA VII – Jezus upada po raz drugi

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Jezus ponownie upada pod krzyżem. Ciężar drzewa, na którym na zginąć okazał się zbyt ciężki. Ale podnosi się i idzie dalej na miejsce kaźni.

 Małżonkowie w swoim życiu małżeńskim nie raz upadają. Częstą przyczyną upadku bywają nałogi i złe przyzwyczajenia. Może to być alkohol, narkotyki, ale również praca ponad miarę.

Czy ty żono, i ty mężu, pamiętasz, że po Bogu to sakramentalny małżonek jest dla ciebie najważniejszym człowiekiem na tym świecie? Nie dzieci, nie rodzice, nie koledzy czy przyjaciółki, ale właśnie małżonek. O dzieci, rodziców należy dbać, o kolegach i przyjaciółkach pamiętać, ale nie powinni oni przysłonić nam sakramentalnego małżonka.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA VIII – Jezus rozmawia z płaczącymi kobietami

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Płaczące kobiety miały dla Jezusa litość i okazały Mu to. A jednak Jezus zwrócił im uwagę na to, że są o wiele większe sprawy nad którymi powinny zapłakać: grzech, życie niezgodne z wolą Bożą, brak pragnienia nieba w sercu.

 Nie płacz tylko nad tym, że nie starcza od pierwszego do pierwszego, że chciałbyś lepiej jeść, lepiej się ubrać, lepiej umeblować mieszkanie. Oczywiście, jeśli odczuwasz brak tych podstawowych rzeczy – masz prawo czuć się niespełniony.

 Spójrz jednak głębiej. Czy twój mąż czuje się przez ciebie kochany? Czy twoja żona nadal czuje się tą jedyną, wybraną na zawsze? A dzieci? Czy traktujesz je jako dar od Boga, czy raczej jako uprzykrzenie twego życia? Czy masz dla nich wystarczająco dużo czasu, serca, miłości? Czy wpuszczasz Pana Boga w życie twojej rodziny? Czy rozwijasz swoją wiarę i czy przekazujesz ją mądrze swoim dzieciom?

 Jeśli te pytania stanową dla ciebie wyrzut sumienia, to płacz, ale nie nad cierpiącym Jezusem, tylko nad sobą.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA IX – Jezus upada po raz trzeci

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Słabość ludzka to najlepsza gwarancja, że w małżeństwie nie zabraknie upadków: jego, jej i wspólnych.

 Co robić? Ile razy można przebaczyć drugiej połówce, która ślubowała miłość, wierność i uczciwość małżeńską, a teraz po raz kolejny zawiodła, dopiekła do żywego? Czy aż siedem razy? Przez ile lat małżeństwa? Dwa, pięć, dziesięć, dwadzieścia? Kiedy powiedzieć: „Dość!"

 Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Jezus jednoznacznie odpowiada na twoje wątpliwości. Masz zawsze przebaczyć.

 Przebaczenie to „być albo nie być” twojego małżeństwa, to „być albo nie być” twojego szczęścia rodzinnego. Przebaczenie to coś, czego od was właśnie, swoich rodziców, a nie kogoś innego, mają się nauczyć wasze dzieci.

 Uczyńcie oboje przebaczenie stylem waszego życia, a zobaczycie: nie będzie takiego upadku, z którego byście nie zdołali powstać.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA X – Jezus odarty z szat

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Dom rodzinny jest szkołą dyskrecji i szacunku wobec dobrego imienia najbliższych. Nie ma rodziny, która nie borykałaby się z jakimś problemem, gdzie nie byłoby jakiegoś zmartwienia. Źle się jednak dzieje, gdy jeden z członków rodziny nie potrafi zachować wstrzemięźliwości w słowach i opowiada osobom postronnym o bolączkach swych najbliższych. Wpływa to źle na jedność rodziny. Syn, który zwierzył się matce, a teraz wie, że o jego „sprawie” mówią już wszystkie koleżanki matki nigdy więcej nie powie jej o swoich problemach.

 Panie Jezu, pomóż mi szanować dobre imię członków mojej rodziny!

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA XI – Jezus przybity do krzyża

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Czy potrafisz dostrzec, że twoja żona już dalej nie może, że coś ją przerasta? Czy umiesz spojrzeć dalej niż na koniec swego nosa i zauważasz, że coś gnębi twojego męża? Jak się wtedy zachowujesz? Reagujesz dobrym słowem, życzliwym wsparciem, czułością, solidarnością? A może chłoszczesz złośliwym słowem, kpiną, niewiarą w jego/ jej możliwości?

 Próbujesz pomóc, złagodzić cierpienie, napełnić otuchą, czy przeciwnie: wbijasz szpile drobnych złośliwości, zarzucasz pretensjami, okazujesz niezadowolenie?

 Dlaczego przybijasz twoją żonę, twojego męża do krzyża?

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA XII – Jezus umiera na krzyżu

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Co to znaczy umrzeć w małżeństwie? To znaczy umieć postawić dobro małżonka wyżej od swojego. To znaczy zrezygnować z egoizmu, postawy „mnie się od ciebie należy”, „po to ci daję, żeby od ciebie też dostać”. To znaczy oddać wszystko, a potem ze zdumieniem odkryć, że w zamian otrzymałem nieporównanie więcej…

 Umrzeć za żonę, za męża, za dzieci to znaczy oddawać im po trochu swoje siły, zdrowie. To znaczy nie wyspać się, nie obejrzeć meczu serialu, nie przeczytać gazety, nie kupić sobie czegoś, co sprawiłoby przyjemność.

 Czy to znaczy, że mam się stać wiecznym cierpiętnikiem, z bólem serca poświęcającym dla najbliższych swoje marzenia? Niekoniecznie, bo w kochającym się małżeństwie nie jest tak, że jedna strona tylko daje, a druga tylko bierze. W kochającym się małżeństwie służba, poświęcenie są obustronne i co rusz okazuje się, że dałem dużo, a w zamian jeszcze więcej otrzymałem.

 Jezus nie umarł po to, aby pozostać w grobie, lecz po to, aby zmartwychwstać. Ze śmierci może się zrodzić życie.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA XIII – Ciało Jezusa zostaje zdjęte z krzyża

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.

W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Nieraz słyszymy: „Wygląda jak z krzyża zdjęty”… O niejednym małżeństwie też można powiedzieć: „Wygląda jak z krzyża zdjęte”. Miało być pięknie, a jest byle jak. Była wzajemna fascynacja, a jest wzajemne znudzenie. Było romantycznie, a jest prozaicznie do bólu. Miała być jedność, a jest dwoje z głowami odwróconymi w przeciwne strony.

 Dlaczego?

 Być może dlatego, że dali się uśpić. Myśleli, że skoro doprowadzili swą miłość do dnia ślubu, to dalej wszystko pójdzie już jak z płatka, że wszystko automatycznie samo się ułoży. Przestali ze sobą rozmawiać, a zaczęli tylko wymieniać komunikaty. Przestali chodzić na randki, przestali dbać o swój wygląd. Za bardzo skupili się na dzieciach.

 Małżeństwo jest jak ogród: wymaga nieustannej pielęgnacji. W przeciwnym razie po kilku latach wygląda jak z krzyża zdjęte…

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 STACJA XIV – Ciało Jezusa złożone do grobu

 K.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie. W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

 Czy małżeństwo naprawdę musi być grobem miłości? Czy nie ma ucieczki od tej równi pochyłej, która zaczyna się szczęściem przeżywanym w dniu ślubu, a potem prowadzi rok po roku ku szarości, rutynie, przyzwyczajeniu, zniechęceniu? Czy tego zachwytu drugą, bliską sercu osobą naprawdę nie można uratować?

 Oczywiście, że można. Za cenę rezygnacji ze swojego egoizmu, wygody. Za cenę codziennych starań, aby okazywać miłość, szacunek, przywiązanie.

 Po latach okazuje się, że miłość tych dwojga nie tylko nie zszarzała, nie przygasła, lecz przeciwnie – pojawiły się siwe włosy, zmarszczki, serce już nie to, co kiedyś, przeminęła uroda, a ich miłość kwitnie.

 Czasem widzimy takie spacerujące po parku pary. Pięćdziesięcioletni, na oko, staż małżeński, ostrożnie stawiane, powolne kroki, niekończąca się rozmowa, uśmiech, radość że są razem…

 Małżeństwo nie musi być grobem miłości. Dobrze przeżyte małżeństwo daje przedsmak nieba.

 Zmiłuj sie nad nami Panie.

Któryś za nas cierpiał rany…     

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 ZAKOŃCZENIE

 Podczas tej Drogi Krzyżowej padło wiele pytań, które mogły ci się wydać szorstkie, rozrachunkowe. Może niektóre z nich dotknęło twego sumienia, oburzyło? Pamiętaj - one nie miały cię oskarżać ani odbierać nadziei. Jeśli już, to raczej – obudzić i zachęcić do przemiany twojego małżeństwa, do odnowy twojego życia rodzinnego. Spójrz na swoje małżeństwo i rodzinę inaczej niż dotąd: jako na drogę, która może prowadzić do świętości.

Jezus - osądzony, opuszczony, wyszydzony, przybity do krzyża, zabity, pochowany a mimo to zwycięski - bo Zmartwychwstały, na pewno ci w tym pobłogosławi.

 Któryś za nas cierpiał rany…     

 

aktualizowano: 2018-04-02
cofnij drukuj do góry