Duszpasterstwo dzieci

Duszpasterstwo dzieci 8 lipca 2013 wyświetleń: 4411

Ministranci w Bieszczadach

Przy pożegnaniu obeszło się bez łez... Po szybkim zajęciu miejsc w autokarze, poznaliśmy przemiłych kierowców: Pana Henryka i Pana Teofila, pomachaliśmy mamuśką i razem z 12 ojcami ruszyliśmy w przygodę w Bieszczady. 33 chłopaków, 12 ojców, ksiądz Jakub i 2 kierowców, czyli wyjazd iście męski, chociaż gdy pojawiły się "problemy z brzuszkami" jeden z chłopców zawołał na cały autokar: "Proszę Pani!" Hmmm... Pewnie z przyzwyczajenia, bo tu żadnej Pani nie było...

Drogę pokonaliśmy bardzo sprawnie, dlatego już w Poniedziałek było pierwsze wyjście w góry. Jako cel obraliśmy sobie Połoninę Caryńską położoną na wysokości 1297 m n.p.m. Krajobraz, który zobaczyliśmy był nagrodą za trud wędrówki. Pierwsze zdjęcia, podziwianie panoramy i rozglądanie się za szczytami, które mieliśmy w najbliższych dniach zdobyć, to były nasze główne zajęcia na połoninie. Wieczorem uczestniczyliśmy we Mszy Św. w kościele św. Anny. Po pierwszym dniu nie było osoby, której by coś nie bolało. Wtorek rozpoczęliśmy od wojskowej rozgrzewki, nad którą czuwał Pan Jacek, później wspólna Msza Św. i śniadanko. Po zmianie opatrunków naszych rannych kolegów udaliśmy się na Połoninę Wetlińską, a wspinając się na nią zobaczyliśmy prawdziwego, ogromnego jelenia. Oczywiście sesja zdjęciowa zajęła nam prawie 30 minut. W końcu naszym oczom ukazało się schronisko Chatka Puchatka. Najpierw nasz przewodnik Pan Bartek opisał kolejną piękną panoramę Bieszczad, a później złożyliśmy życzenia urodzinowe koledze Przemkowi i zjedliśmy „prawie tort”. Po dłuższej przerwie ruszyliśmy grzbietem Połoniny Wetlińskiej i niestety przez nieuwagę jeden z kolegów skręcił nogę i musieliśmy wezwać GOPR na Przełęcz Orłowicza, a do tego miejsca kilku ojców transportowało go o własnych siłach. Pomoc przyjechała błyskawicznie, a my wszyscy przywitaliśmy ich głośnymi brawami i okrzykami: Dziękujemy! Dziękujemy! Na szczęście to nie było nic groźnego i wieczorem mogliśmy już wszyscy razem oglądać film Cristiada.
Środowy poranek wskazywał na bardzo gorący dzień. Jak zwykle gimnastyka, modlitwa, śniadanie i czas na najwyższy szczyt Bieszczad, czyli Tarnicę. Oczywiście udało się nam, a u podnóża odprawiliśmy Mszę Św. w plenerze. Wieczór upłyną nam na wspólnych zabawach i na przedstawieniu sztuki teatralnej „O Księciu Jakubie zwanym Cierpliwym”, której reżyserem był Pan Przemek.
Czwartek okazał się najbardziej leniwym dniem. Po obowiązkowej rozgrzewce i Mszy Św. pojechaliśmy nad Solinę. Poznaliśmy zasadę działania elektrowni wodnej, zwiedziliśmy zaporę od wewnątrz, a później wspięliśmy się na jej koronę i zobaczyliśmy wspaniały widok na Jezioro Solińskie. Po wspólnej fotografii był czas na zapiekankę i na kupienie pamiątek. Kolejnym zwiedzanym miejscem był Polańczyk z tarasem widokowym oraz Górzanka mała wieś z drewnianą cerkwią greckokatolicką pw. św. Paraskewii od 1948 r. użytkowana jako kościół. We wnętrzu zachowane fragmenty ikonostasu, a obok trzystuletni dąb. Tego dnia w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Wetlinie przy wodospadzie, bo chłopaki byli spragnieni wody, nie żeby nie było prysznicy, ale po prostu w upalne dni górska woda potrafi schłodzić. Wieczorem planowane ognisko się nie odbyło, ale za to graliśmy w piłkę aż do zmroku.
W Piątek czekało na nas chyba najbardziej strome podejście w Bieszczadach, jakim jest Mała Rawka i Wielka Rawka. Tutaj na szczycie cała grupa podzieliła się i część śmiałków, w sumie 18 osób, ruszyło dalej na Krzemieniec,  który jest zbiegiem trzech granic: polskiej, słowackiej i ukraińskiej. Pozostali zaś zeszli do Schroniska pod Małą Rawką. Wspomniana grupa śmiałków z ośmioletnim Jasiem osiągnęła zamierzony cel, ale w drodze powrotnej ulewa nie pozostawiła na nich suchej nitki. Być w górach i nie zmoknąć to coś nie tak, więc ze śpiewem Pierwsza Brygada, Pałacyk Michla, Róża czerwona schodziliśmy do schroniska. Trzeba przyznać, że Mateusz i Paweł znali te utwory na szóstkę. Nie zostało jeszcze powiedziane, ale wszyscy chłopcy już pierwszego dnia otrzymali książeczki GOT do których wpisywali przebyte trasy i punkty, aby ostatecznie otrzymać Popularną Górską Odznakę Turystyczną, której nie można po prostu kupić, ale trzeba ją zdobyć. Udało się prawie wszystkim bo 26 z 33 chłopaków dumnie w Piątek wieczorem z Oddziału PTTK w Ustrzykach Górnych odebrało tę zaszczytną odznakę. Gratulacje!
Sobota to był dzień pakowania i sprzątania, bo tuż po 9:00 opuściliśmy Ustrzyki Górne i wróciliśmy do Stargardu. Jednak z przerwą na obiecany Aquapark w Krakowie, ponoć największy w Polsce. Bogu niech będą dzięki za ten wspólny czas.

aktualizowano: 2013-07-08
cofnij drukuj do góry
Wszystkich rekordów: